Jak uzdrowić środowisko vol.2 2020

Prawda jest taka, że zbieranie graczy jest indywidualnym zadaniem środowisk. Kiedy ja zaczynałem grać w WMke to po długim graniu w 40stkę w końcu mnie Skrzyp namówił i uczył grać (a kto zna Skrzypa wie jakie ma podejście do gry i jest wstanie na grę na 0 czy 15 pkt zabrać Rahna i pokazać magię). Powiedziane mi było, że 50 pierwszych gier przegram i nie będę wiedział co i jak. I to była mniej więcej prawda. Jako świeży gracz jeszcze ( 4 mc grania) pojechałem na pierwszego mastera do Bydgoszczy i tam dostałem srogie lanie (Olaf wtedy mi sprzedał kd, stacionar oraz dissrupt na casterze, i zarówno jemu jak i Wojtkowi który organizował było strasznie głupio, że tak wyszło w grze z nowym graczem. Ja wtedy spoko i wiedziałem już na przyszłość te interakcje).

Jak już się wkręciłem na maksa to przejąłem środowisko i przez ciągłe robienie turniejów oraz intr oraz lig i spotkań luźnych z mniej więcej 10 graczy co pojawiali się zrobiło sie pod 20. A zaznaczę, że nie robiłem samych eventów na małe punkty. WMka jest strikte turniejowym systemem i ciężko szczerze grać czasem w tą grę casualowo. Nie mówię o spinaniu ale system gry i win condition jest mega turniejowy. Jest to dla mnie mega duży plus.

I prawda też jest taka, że nowy gracz w 80% przypadku nie będzie jeździć na wyjazdowe turnieje przez długi czas. Ja zawszę musiałem robić srogą kampanię by mi ludzie jeździli z Poznania na turnieje (poza stałą ekipą co zawsze się angażowała w wyjazdy).

No i oprócz samego organizatora wszystkiego jest mega potrzebny coach motywacyjny. Mi Krawat jak grał w WMke to truł dupę aby robić turnieje i eventy. I nie mówię tego negatywnie a wręcz przeciwnie.

Poznań ma teraz 10-15 aktywnie lokalnych graczy. Bawimy się dobrze i zapewne po kwarantannie tłumnie rzucimy się na granie i pokminimy też może by kogoś nowego ściągnąć do systemu.


Więc reasumując, środowiska powinny indywidualnie dojść jak chcą zachęcić nowych graczy do grania. Marudzenie na wszystko jest równie zniechęcające co granie przeciwko wymiataczom i dostawaniu łomotu (co uważam, że lepiej dostać łomot gdy przeciwnik opowie po grze co, jak i dlaczego).

Troche prywaty o Krakowie, ale mysle ze wiecej srodowisk moze wyciagnac wnioski:
Chcemy miec srodowisko w Krk to ktos musi po prostu przejac paleczke - kiedys turnieje ogarnial Tadeusz, potem ja zostalem PG i ciagnalem to dlugo, nawet gdy program PG sie skonczyl. Niestety czasy sie zmienily - sorry ale nie zawsze sie slyszalo podziekowanie za odwalana prace, coraz czesciej narzekania ze cos bylo nie tak. Do tego krecilem tym cos kolo 10-ciu lat - sorry, zmeczylem sie, wypalilem sie, do tego zaczalem miec zycie osobiste nie krecace sie wokol figurek - pojawila sie zona, pewnie w krotszym niz dluzszym czasie bedzie potomek. Nie mam czasu ogarniac co miesiac turnieju, na nim byc, sedziowac - moja dbalosc o srodowisko chce realizowac przez dopieszczanie z roku na rok PA - z fpa i wodotryskami, a w przyszlosci marzy mi sie by to przerodzilo sie w europejski konwent gier bitewnych.
Whydak podniosl paleczke turniejow lokalnych jednak ja upuscil w pewnym momencie. teraz juz nikt jej nie podniosl. Poki sie taka osoba nie znajdzie to o turniejach battleboxow i preznym srodowisku w Krakowie mozna pomarzyc, w domowym srodowisku jak Karpiu.

Prawda jest taka, aby środowisko się kręciło to musi być ten przewodnik stada co będzie ogarniał eventy.

Po tym jak ja odpuściłem robienie lokali pałeczkę przejął Ven.

Więc bez organizatora i osoby odpowiedzialnej za wszystko można sobie marudzić i planować co i jak usprawnić ale to się nie uda bo każdy chce się bawić ale pociągnąć organizacji nie ma kto.

No i tu widać jest pies pogrzebany.
Sam miałem kilka pomysłow na aktywacje typu wspólne malowanie gratów ale tez nie wyszło ( tak w dużej mierze przezemnie i przez ilośc ludzi która chciała przystać na cos takiego ) i tez odpuściłem. Teraz w kwarantannie sporo osob ruszyło do malowania wiec coś czaem doradzam i tez prosze o konsultacje by to żyło. W przypadku grania. Tak przydałyby sie ze dwie trzy osoby na kazdy ośrodek by to ciągnąć bo jednej jest ciężko to ogarnąc. Tutaj nawet nowy SR nie pomoże. Popatrzylismy bylo kilka komentarzy i umarło. Idzie to w naprawde ujową strone narazie ale nie chce byc jakims czarnowidzem.

Ludzie grać będą lokalnie głównie.

Problemem jest "umieranie" organizatorów co prowadzi do całego problemu. Masterów nie ma kto robić w środowiskach i ludzie nie jeżdżą.

Lokalnie też w różnych ośrodkach jest różnie.

Szczecin umarł totalnie, Warszawa jest w rozsypce, Kraków jak mówicie też dogorywa, Poznań się na razie nieźle trzyma, Wrocław odżył, Rzeszów chyba stabilnie, Katowice też z tego co widzę bez większych zmian.

Musi się znaleźć ktoś kto to pociągnie. Musi być przodownik stada który pociągnie środowisko. Bez tego nie ma szans i pozostaje tylko marudzenie jak to mamy w naszym Polskim zwyczaju.

Czy Warszawa jest w rozsypce, to jeszcze bym polemizował. Owszem, wielu weteranów ma obecnie ważniejsze zajęcia, czy inne gry, ale mamy niesamowitych Cyela, PeterO i Mefju, którzy to jeszcze trzymają w kupie. Mieliśmy przed kwarantanną comiesięczne lokalsy na małe i duże punkty. Pojawiały się nowe twarze.

Moim zdaniem, największym minusem jest brak stacjonarnego sklepu z modelami "od ręki". Ok, jest niby Paladynat z kilkoma pudełkami, ale chwała temu, kto wytrzyma tego namolnego sprzedawcę.. Jeśli ktoś z ulicy wchodzi do sklepu, to patrzy co jest na półkach, a jeśli dodatkowo ktoś w sklepie gra i można popatrzeć, to duża jest szansa, że coś kupi. Teraz jest tak, że większość sklepów ma gw, x-winga i inne rzeczy. Gry są atrakcyjne, grają ludzie, więc nawet nie ma okazji, by ów kogoś zainteresować maszynką. Gdy jeszcze powiemy, że system ma drogie modele, które często są stare i brzydkie, a gra wymaga sporych umiejętności. Niestety, nie bardzo mamy czym konkurować.. Owszem, mamy genialny ruleset, ale by to docenić, trzeba się sparzyć na innych grach.
Drugi minus: jedyne miejsca, w których się obecnie gra, to piwnica GC i praca Mefju. Raczej nikt tam nie trafi "z ulicy".

Wydaje mi się, że dobrym pomysłem byłoby organizowanie turniejów z turniejami innych gier. Jest nas obecnie mało, więc dużo miejsca nie zajmujemy. Tereny mamy płaskie, więc też nie uszczuplamy bazy organizatora. Przyjdą gracze z innych gier, to popatrzą na to w co my gramy. Ludzie lubią kupować nowe rzeczy, trzeba im je tylko pokazać na żywo. Trzeba się wpychać na konwenty, etc

W Innym robimy turnieje równolegle z innymi eventami i ludzie często zagaduja o system miedzy wierszami. Ale nam przydałoby się robić regularne gierki jak te czwartki nawet na 0 punktów ale jak słusznie zauważono brak jest osoby która duka, brakuje nam Kata. Brak sklepu z pacynami do wmki w Kato też robi swoje, Jaworzno czy Bielsko są troche poza prostym dotarciem logistycznym niestety. Ale będziemy próbować po kwarantannie, byle dojść do ładu z życiem i pracą na nowo bo chwilowo nic nie wiadomo w tym temacie.

By robić coś regularnie w tzw czwartki to musi się sprężyć środowisko u nas to już jest walka o stoły mieliśmy wyłączność na czwartki a już je dzielimy z aosem
W Krakowie jest ok 20 graczy z czego w czwartki przychodzi średnio w 1-2 pary

Fajny temat i tak naprawdę jest jedno hasło, które może odnieść skutek.

Środowisko będzie żyło, jak ludzie w nim będą się starali by żyło. Wszyscy !

Warto pewnie by miało takie cechy (u nas się sprawdzało) jak Grupę (nie jedną osobę!) organizatorską, która się wymienia/przejmuje pałeczkę. Tak jak Maestro pisał przejąłem na jakiś czas turnieje licząc, że kolejne osoby dołączą do grupy organizatorskiej. Też zaangażowałem się trochę po godzinach i będąc już zmęczonym oganizowaniem. Wcześniej brak angażowania w ogranizację wynikał raczej poprzednim systemie trzymałem go w PZN z innymi przez parę lat organizatorsko. Każdy się w końcu wypali, dlatego potrzebuje wsparcia.

W dobrych czasach było pewnie 20 graczy a przed COVID dalej przychodziło nawet 12 osób na casualowe czwartkowe granie (więcej niż na niektóre turnieje bo ludzie mieli poblokowane weekendy )

Właście aktywni gracze, robiący PR nt. gry + wciągających kumpli/innych to coś co pozwoli środowisku żyć. By środowisko żyło to oczywiście musi mieć gdzie grać, więc MDK/sklep to podstawa.
Wystarczy, że każdy gracz ze środowiska wciągnąłby 1 nową osobę i zamiast 10 os. macie 20. Żadne eventy etc. nie będą lepsze od takiego marketingu co jak piszecie jest też Waszym doświadczeniem