Bitwa 5: Elzej i eSorscha.
Skacowany i spóźniony straciłem 15 minut na zegarze i stwierdziłem że trzeba wreszcie zagrać Grimem (MJ, był wymóg zagrania dwiema rozpiskami, więc tak, musiałem zagrać Angusem), żeby nie zostać na koniec zlockowanym. Użyłem specjalistów, bo jakoś laska z wężem mi tu nie pasowała. Ogólnie bardzo sympatyczna bitwa, tylko przez obsuwę nierozstrzygnięta. Elzei wyrżnął mi Fennbladów zanim doszli do walki (w sumie sam mu podpowiedziałem że może ich zamrozić ^^), ja zjadłem Fenrisa i Burrowersami Beasta. Przeciwnik zasadzał się na Casterkilla, ale w końcu zrezygnował i poleciał dominować strefę. Ja w swojej turze zablokowałem jego strefę, wyciąłem co było w mojej i też dominowałem. W tym momencie Szugi kazał nam kończyć. Była by pewnie ostra przepychanka o strefy (oboje nie wykorzystaliśmy jeszcze featów), a tak żeby nie remisować (bo jak wiadomo remis to przegrana dla obu graczy) rzuciliśmy kością. Los chciał że mi wypadło więcej.
Elzeja chciałbym najmocniej przeprosić za spóźnienie. Mam nadzieję że jeszcze będzie okazja do rewanżu, bo to była chyba najbardziej przyjazna bitwa całego turnieju
Bitwa 6: Mybug i eDeneghra.
Myślę, oho jestem w dupie. No i w sumie byłem
Wziąłem Żabola bo raz że siły mnie opuszczały i nie bardzo byłem w stanie myśleć, dwa- liczyłem że może przeciwnik popełni jakiś błąd który będę mógł wykorzystać żeby zrobić ck.
Po drugiej stronie masa piechoty (znów moje kochane cephylaxy), DJ i te cholerne uppkeepy na moich modelach. Serio, dla Trolli które nijak nie mogą ich zdjąć to jakiś koszmarek. W mojej pierwszej turze ruszam do przodu, przeciwnik rusza się DJem (pursuit), odpalam kamień, wrzucam animus Earthborna na co się da i czekam. Przeciwnik szarżuje DJem na Roka, zjada go i odpala feata (łapie bestie oprócz Axera), ścierwo biegnie do przodu. Ja jako że niewiele mogę zrobić szarżuję Axerem na jacka niewiele robiąc. Wrzucam animus EB na dziadka i Mulga i szarżuję również. Coś tam go poraniłem, zostałem na 2 furiach i postawiłem murek + aura. Pierwszy błąd Mybuga polegał na niepodtrzymaniu Pursuit na Mulgu (chciał go zjeść DJem, co w zasadzie było słuszne), żeby wrzucić mu -2 do arma. Następnie wychodzi z combatu z Axerem i Żabą. Axer zadaje niewiele, mój fart że Doomie rzuca wysoko wyłączając jackowi cortex i łapkę. DJ coś tam rysuje Mulga, wypluwam 3 whelpy, bo jeszcze jakiś Cephylax się tam dopchał. Deneghra staje na krawędzi killboxa na 4 focusach z tego co pamiętam.
Moja tura- jako że jestem ciśnięty i nie mam opcji wygrać dostrzegam opcję na ck. Byle nie spieprzyć kolejności aktywacji. Chyba z 10 minut kminiłem zanim zapadki w moim mózgu zaskoczyły ^^
Odpalam Janissę, rockhammerem robię miejsce w które mógłby podejść Żabol żeby łapać Mulga w ctrl. Stormem zabijam Cephylaxa który mógłby mi wypłacić freestrika w Mulga. Ostatnim problemem był DJ stojący na drodze do trampla przez morze ścierwa. Próbuję Axerem, zostawiam go na dwóch hapsach z tego co pamiętam. Runebearer czary punkt tańsze i Wild Agression z minifeata. Doomie feat, rush na Bestię, podchodzi na wcześniej upatrzone miejsce. Primal shock w DJa, nie trafiam. Drugi bez możliwości boostu dmg, trafiam i zabijam na styk.
Mulg leczy się whelpami, trample na 14 cali w stronę Deneghry, goad i 2 pałki później zdobywa kolejny skalp
Nie ukrywam- najbardziej satysfakcjonująca bitwa turnieju.
Podsumowanie.
Jestem zadowolony ze swojego występu na mp. 4 wygrane (3 w zasadzie, bo bitwa z Elzejem nie znalazła rozwiązania) i 15 miejsce po długim czasie niegrania i ogarniania w trakcie turnieju co w zasadzie potrafi moja armia to całkiem dobry wyczyn.
Z rozpiski na Doomshaperze jestem dziko zadowolony. Jest dokładnie tym za co cenię Warmachine i chyba pozostanie bez zmian. Co zabawne jest na tyle uniwersalna, że sprawdza się zarówno przy szybkich assasynacjach (o ile przeciwnik nie stoi miliard cali za swoją piechotą), jak i w grze na attrition, choć za tym nie przepadam (no i o ile przeciwnik nie ma miliona modeli z toughem).
Grim... Tak Mj, podzielam Twoje zdanie. Jakieś takie meta jest, że choćby jeden match up pasował mi idealnie do angusa, tak drugi kompletnie nie leży. Z pewnością za mało nim grałem, żeby wypowiadać się ze 100 % pewnością, jednak chyba będę potrzebował albo solidnie przebudować tę listę, albo zmienić drugiego castera.
Jakieś pomysły?
Szukam czegoś co będzie odpowiedzią na spamy piechoty, będzie radziło sobie z Cryxem, jednocześnie nie dostając autowpierdolu gdy po drugiej stronie pojawi się przypadkiem kolos
Mefju- feel free- ta rozpiska daje tony funu. Zabawne gdy przy wyciąganiu figurek na stół każdy z przeciwników rzuca hasło: 'A ja myślałem że to pDoomshaper' xD
Co do Janissy- jest niezbędna tak samo jak animus EBDT. Rozmowa z Arhainem:
- Ja nie wiem jak wy możecie grać warlockiem który jest 13/15...
- A ile ma pŻaba?
- Noo 13/15... Ale ja mam murki!
Prawda jest taka że jak przeciwnik się uprze i da się mu sposobność, to pewnie i tak dziadka zabije, ale murek i 19 arma często jest w stanie go zniechęcić. Do tego przeciwnicy nie zawsze chcą współpracować (bezczelni, nie?), czyt. wrzucać mięso pod koła. Wtedy po prostu zbijasz się w cegłę, spamujesz animus EBDT gdzie się da, czekasz na pierwsze uderzenie (które powinieneś przeżyć) i kontrujesz featem. No, przynajmniej tak to powinno wyglądać
EDIT: Koza, pff, szkielet i pomysł był mój
Ty dorzuciłeś Roka i Storma tylko