A dzieki
Pozostałe 3 gry z Brna:
druga bitwa, vs para Kozlov i Strakhov2 w ADR. Maestro powiedział "wexmie Kozlova, zabij Markova" - i tak się stało, chociaż Markova zabiłem ciut za późno ; ). Jak na całym turnieju wyciągnałem m2.
Ja zaczynałem, poszedłem dość wysoko żeby wyrzeć presję na lewej mojej okrągłej zonie (graliśmy 2 kólka 2 prostokąty z OBJ), on w zasadzie wszedł też tam i troche na środek, gdzie zaczeliśmy się wymieniać. Generalnie jego feat i generalnie wysoki ARM tych modeli przeszkodził mi robic na stole co chce - jednak nie zawsze kulnie sie z jumpa 9 na 3 kosciach i potem cięzko wyrywac modele z shieldwalla ; ). Scieraliśmy sie chyba z 3-4 tury, wyszedłem z tego marnie na attrition (Tibs na 5-6 kratkach i ze 3 koty + ostatnia legenda vs 4 kawalerzystów w bardzo dobrych jak sie okazało pozycjach i pełny hevik) ale 5-1 na scenerio (do wygranej brakło mi ćwierć ataku dosłownie, 1 kratki na jacku by wyczyścic zone bez interwencji castera). Niestety popełniłem bład o tyle, że uznałem ze kawaleria zza murku mi nie wszarzuje w Tibsa, oczywiscie ma relentless charge'a ; ) Przez co caster wystawiony na jednego uhlana nie miał szans (zwłaszcza po trafionym imapcie). Można było i sie bardziej schować i liczyc ze wyciagne to scenario (pewnosci nie ma bo miał dosc latwe puntkowanie u siebie) i np użyc stay deatha by legenda miala szanse wywalic uhlana freestrikiem. Gra na pewno do wyciagnięcia, generalnie obie przegrane na turnieju gry wynikały ze zbyt odwaznego grania Makedą i próbę zdobycia więcej niż mozna było ; )
Czwarta grę, z rana, powitała mnie parę Ossrum+Thexus. W zasadzie moją jedyna nadzieja w MU było to, że wexmie Thexusa i uda mi sie wbic mu CK/wypchnąć na scenerio. Kolega pomógł dobierając castera, jak sam twierdził bardziej jest ograny drożdzami a z paringiem Ossrum vs Makeda ma złe wspomnienia. Potem mówił, że pomylił Makedy, ale uważam, że mnie podpuszczal - był dość uważny, upierdliwy wręcz, i dobrze znał zasady poprawiając mnie i siebie od czasu do czasu.
Wygrałem i zacząłem. Pobiegłem przed siebie i potem jak mi opowiedział akurat na styk z pół cala brakło mu do wbicia mi CK, nie bede debatował bo brakło ^^ On sobie pobiegł do przodu screenując cutthroatsami, przygotował sie pod agresywna ture spreyek i ambusha. Ja stwierdziłem ze warto zabic 6 drożdzy z mind unitu i cytthrotsów i zachowac pozycje w srodku stołu, w zasadzie zagrażając Thexusowi ze 2-3 cale w Killbox. Potem weszła jego tura i troche się zbyt połasił. Stwierdził, że uzywając Feata wyciagnie mi prawie wszystkie koty w zasięg. Ale raz, musiał rzucic TK i rozdac trochę foców (został na 2), a dwa ze względu na moje łancuszki szczęscia (koty/solosy/tiberiony i takie tam ktore uniemozliwialy pushe) musiał featem sięgac modele bedące blisko mojego deploymentu. Stad mimo że tura była dość dobra (zabił 7 kotów kombinacja wszystkiego co miał, bestii ambushy i sprayek) to niestety zostawił bardzo słabo zasłoniętego castera. I to na tyle blisko, że makeda zdążyła go przewrócic i oczyścić jednego overlorda, przez to mogłem tam spokojnie zaparkować 2 pozostałe koty i rhadiema, co zaowocowało martwym kasterem juz po pierwszym feroxie z puppet masterem. Bitwa była krótka (1h) ale mocno intensywna.
Na koniec turnieju dostąłem Bernarda, który miał unę2 na dużym ptaku i Kromaca 1. Grałem to nawet z chomikiem, ale tam uznalismy, że na mój paring bedzie dropował gryfy i to ograłem. Okazało się, że mój przeciwnik ocenia to inaczej i po bitwie stwierdzam, że ocenił to prawidłowo
Była to najdłuższa turowo gra na imprezie i mimo, że niewiele sie początkowo działo to bardzo na ostrzu noża.
Przegrałem rzut i byłem w związku z tym drugi. Przez pierwsze 5 tur grałem bardzo delikatnie starając się nie dawać za duzo modeli (blokujac Warpath) ale po drugiej stronie miałem castera z wildaggresion co w połaczeniu z dwoma Stalkerami było bardzo niebezpieczne dla kotów. Niestandardowym a imo bardzo skutecznym elementem listy okazały się 2 winterArgusy. Stationary które rozdawały za darmo oznaczały, że albo zaangazuje bardzo duzo (na co nie do końca mogłem sobie pozwolic bo zasięgi) albo niewiele, bo potem nie ucieknę (5 defa nie pomaga). Całość oczywiście zawdzięczmay tierowi z -1 kosztu animusów ; )
Wracając do gry, po 5 turach było 3-2 dla mnie na scenerio, ale ja oddałem ze 3 koty a on tylko solosy. Jako, że troche opadłem na zegarku stwierdziłem że czas na push, bo kończły mi się mozliwości kontestu jego flagi (gralismy rekon). Generalnie rzuty były ok bardziej dla mnie niż dla niego, tu nie mam co narzekać. Z epickich akcji to np. 2 legendy zdeptały Pureblooda do 2 kratek ;P Niestety w tym samym czasie ferox znerfił zabicie kamienia, który miał teleportować ferala, a i sam feral obronił sie przed 4 kotami (miał prawo no ale czemu tu mi rzuty nie zpurebloodowały
). Po tej operacji niestety zostału mu tlyko wybaitowac mi staydeathami transfery (tbh blokowały one warpatha więc nie wiem czy to taki "bait" czy konieczność) i dostawic mi ferala do castera (tym razem na styku to pół cala było;) ) i podałem mu reke kiedy zabił mi w końcu rhadeima.
Generalnie na pewno Naaresh miałby tu lepiej, po prostu żyłem w przekonaniu, że kromaca nie zobacze, a na unę czułem się mocno tą makedą. Wyszło jak wyszło, na pewno był to jeden z ciekawszych graczy na turnieju (szkoda że maestro go nie zabił
) i wiele sie nauczyłem.
Sam turniej był fantastyczny, tak jedzonko i soczki bez limitu, jacuzzi na dachu no i polska ekipa ; ) Wieczni kibice moich 4 winów, nastepnym razem w Poznaniu! Teraz czas na wydebienie merców, pierwsze przymiarki juz były (Gmyro dośc bolesnie uczył mnie co robi lilo3) licze w piatek na 2 gry MacBainem vs Gmyro i Chomik/któs inny.